Kibol odchudził Arkę
Przez głupotę chuliganów w budżecie Arki Gdynia powstała dziura na 200 tys. zł. To efekt kar nałożonych w czwartek przez komisję ligi za burdy na meczach Arki z Lechią Gdańsk i Śląskiem Wrocław. Lista zaniedbań jest długa. Oprócz kary finansowej komisja (na posiedzeniu której wyjaśnienia składali prezes Arki Jan Justka i dyrektor ds. bezpieczeństwa Dariusz Guzikowski) zamknęła stadion Arki na trzy mecze. - Czy kara jest surowa? Trudno powiedzieć. Spodziewaliśmy się, że zostaniemy ukarani, ale nie chcemy się ustosunkowywać do wysokości kary. Równie dobrze mogły to być np. cztery mecze, ale też i dwa. Na pewno niekorzystne było to, że ekscesy na naszym stadionie odbyły się na dwóch meczach rozegranych w tak krótkim okresie czasu - mówi Tomasz Rybiński, rzecznik Arki. Trzy mecze bez kibiców to dla klubu, oprócz braku dopingu, wymierne straty finansowe. Wstępnie oszacowano je na 150 tys. zł, co w połączeniu z karą nałożoną przez spółkę zarządzającą ligą (50 tys. zł) daje ponad 200 tys. zł. Dla Arki taka suma to wyrwa w budżecie, którą ciężko będzie załatać. - Kara nie jest dotkliwa - ripostuje Adrian Skubis, rzecznik Ekstraklasy SA. - Tylko za burdy w derbach Krakowa Wisła została ukarana dwoma meczami bez publiczności i 50 tys. zł. Ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych daje klubom paletę możliwości walki z chuligaństwem na stadionach i mamy nadzieję, że zaczną z niej korzystać. Choćby przez nakładanie zakazów stadionowych dla chuliganów. W ciągu siedmiu dni do klubu powinno wpłynąć pisemne uzasadnienie, wobec którego zarząd Arki może złożyć odwołanie. Ustaliliśmy, że Arka na pewno się odwoła, choć w Ekstraklasie SA usłyszeliśmy jednocześnie, że szansa na pozytywne rozpatrzenie odwołania jest minimalna. W ciągu siedmiu dni do klubu powinno wpłynąć pisemne uzasadnienie, wobec którego zarząd Arki może złożyć odwołanie. Ustaliliśmy, że Arka na pewno się odwoła, choć w Ekstraklasie SA usłyszeliśmy jednocześnie, że szansa na pozytywne rozpatrzenie odwołania jest minimalna.


  PRZEJDŹ NA FORUM